poniedziałek, 19 grudnia 2016

Torcik na chrzciny i dodatki

Mały poślizg czasowy jak zwykle, hehe... Przedstawiam Wam zatem pewien torcik. Jest on dla mnie wyjątkowy. Nie pamiętam kiedy robiłam kiedyś zamówienie dla samej siebie. Ba! Nawet nie dla siebie a dla bardzo mi bliskiej osoby. Właściwie to małej osóbki :)





Zostałam matką :) Najszczęśliwszą na świecie matką! Mam cudownego małego Szkraba. Ma na imię Wojtuś (jak się już domyślacie zapewne ;) ). Fajnie jest móc zrobić coś dla niego samemu. W końcu moje umiejętności będę mogła wykorzystywać żeby uradować własne dziecko :)

Wymyśliłam sobie motyw małego słonika z balonikiem. Oczywiście kolor miętowy... Nie inaczej! Ci, którzy mnie znają to wiedzą, że jestem "miętoholikiem". Nawet wesele miałam miętowe! Aaa.. No tak. O tym nie wspominałam wcześniej. Wyszłam za mąż. W sierpniu 2015 roku. Uprzedzając pytania - nie, nie robiłam tortu na własne wesele! Nie zrobiłabym sobie tego! Wolałam się zająć przygotowaniem dekoracji i różnych atrakcji a nie tortem. Może Was to zdziwi, ale nie jest to według mnie aż tak ważny element wesela. Nie pozwoliłabym żeby taka "pierdoła" mogłaby zepsuć tak cudowny dzień. Powiedziałam tylko w cukierni czego mniej więcej oczekuję. Trzy piętra, jedno na drugim, zero lukru plastycznego, białym kremem udekorowany na gładko i do tego gipsówka, która była wszędzie poustawiana na sali w słoiczkach. Ot tyle. I oczywiście żadnych rac! Blee.. Stanowcze nie! Nie dość, że ludzie potem jedzą ten pył, który osiada na torcie to jeszcze najczęściej niszczy misternie wykonaną dekorację... To jest słabe. Serio.
Dobra, rozpisałam się :P Jakby ktoś był ciekawy i chciał poznać trochę więcej szczegółów to zapraszam na WOSIELOWĄ STRONĘ INTERNETOWĄ . Ciekawe ilu z Was przeczyta ten tekst i tam dotrze :P
Chociaż wiecie już dlaczego znikałam. Miałam sporo na głowie. Dużo się działo i nadal się dzieje. Oczywiście dużo fajnego :)
Ehm.. Wracając do meritum. Wojtusiowe pierwsze święto. Sama zrobiłam do kompletu zaproszenia. Motyw przewodni oczywiście zachowany. Dołączyłam do niego zdjęcie z metryczką (czyż nie jest cudny?! <3 tylko uwierzcie, że już jest zupełnie inny, i wiele większy... Gdzie to przeleciało? ) które wykonaliśmy sami :)



Do restauracji dostarczyłam razem z tortem małe prezenciki / podziękowania dla gości. Były to babeczki czekoladowe z musem truskawkowym i kremem w kolorze mięty. Zapakowane w mini pudełeczka z kokardką i serduszkiem wyglądały słodko :)



Mam nadzieję, że całość Wam przypadnie do gustu :)

2 komentarze: